„Przekonanie – sąd, zdanie oparte na przeświadczeniu o prawdziwości, słuszności czegoś”
(za Wikipedią).
A jak to jest z przekonaniami dotyczącymi alkoholu i alkoholizmu? Niestety nie jest wesoło, gdyż większość alkoholików, a nierzadko również osoby współuzależnione żyją ze swoimi przekonaniami wiele lat, a nawet przedstawienie im niezbitych dowodów, że coś jest inaczej niż myślą i tak nie doprowadza do tego, że rezygnują ze swoich przekonań i nie chcą zamienić ich na nowe, oparte na faktach…
Dlaczego tak się dzieje, dlaczego alkoholik tak mocno trzyma się opinii, poglądów, przeświadczeń, nie popartych rzetelnymi informacjami, chętnie korzysta z mitów dotyczących picia i uzależnienia, gotów jest bronić swoich przekonań za wszelką cenę??
Główny powód jest jeden!!! Przyznanie, że w takiej czy innej kwestii nie ma racji musiałoby spowodować, że zrezygnuje z alkoholu, a przynajmniej zmieni sposób w jaki będzie go używał. Może nawet podejmuje takie próby, jednak utrata kontroli i fakt, że alkohol stał się nadrzędną wartością powodują, że próby te najczęściej kończą się niepowodzeniem i powrót do starych przekonań staje się po prostu łatwiejszy, niż przyjęcie nowych, innych.
Zajmę się tylko niektórymi przekonaniami, tymi, które moim zdaniem najbardziej utrudniają poradzenie sobie z chorobą alkoholową.
„Wszyscy piją i wszędzie się pije”
Fakty: wyniki badań podane przez CBOS pokazują, że 33 % Polaków używa alkohol bardzo rzadko albo wcale i wręcz unikają okazji do picia. A więc co trzeci Polak nie pije!!!
Jakoś nie widać tych niepijących?! Ano nie widać, bo nie wszczynają awantur, burd, o wiele rzadziej powodują groźne wypadki, nie są „bohaterami” spektakularnych filmików na FB albo YT.
Kto zwróci uwagę na spacerującego po parku, niczym się nie wyróżniającego człowieka, który właśnie postanowił się zrelaksować w otoczeniu przyrody… Za to wszyscy zauważą głośno zachowujących się podpitych delikwentów, którzy jeszcze zaczepiają niezainteresowanych spacerowiczów lub zachowują się – delikatnie mówiąc – nie do końca zgodnie z przyjętymi normami społecznymi.
A w naszym otoczeniu? Proponuję, żeby każdy zrobił krótką listę osób z własnej rodziny, tej obecnej i rodziny pochodzenia – 20-30 osób. Ile osób pije często? Ile osób nadużywa alkoholu? Ile osób pije alkohol sporadycznie albo wcale?
I co Wam wyszło – wszyscy piją?
Osobiście miałem to szczęście w nieszczęściu, że zacząłem nadużywać alkoholu dopiero około 30 roku życia, a więc całkiem sporą część mojego dorosłego życia przeżyłam bez alkoholu. Nie byłem abstynentem, piłem bardzo rzadko (średnio 2-3 razy w roku). Przeszedłem przez studia, pracę na budowach, mieszkałem na tyłach „Huty Warszawa”, gdzie w co drugim domu była melina (meta). I to wszystko w latach 80-tych, kiedy przyzwolenie na picie było dużo większe i powszechnie akceptowane, również w pracy, w miejscach publicznych, po prostu wszędzie. A mimo to, w tamtym czasie alkohol po prostu nie był mi potrzebny. Szkoda było mi czasu na picie i leczenie kaca w momentach, gdy tego alkoholu było więcej. Ale też dzięki tym doświadczeniom, nie wyrobiłem w sobie przekonania, że wszyscy piją i wszędzie się pije. A mimo to później i tak często używałem tego argumentu, bo to dawało mi usprawiedliwienie, uzasadnienie, gdy moje picie nie dawało już nazwać się okazjonalnym i sporadycznym!
„Alkohol pomaga poradzić sobie ze stresem, złością, smutkiem, napięciem…”
We wcześniejszym artykule „Coś o emocjach” opisałem mechanizm – jak używanie alkoholu stwarza iluzję radzenia sobie z trudnymi emocjami. Nie będę więc tutaj rozwijał tej kwestii nadmiernie po raz kolejny.
Przypomnę jedynie, że alkohol zniekształca emocje, a także daje poczucie ulgi – łagodzi emocje, stają się one bardziej do zniesienia, albo też całkiem „znikają”, a często też alkoholik zamienia je na inne, które wydają się korzystne. Niby korzystne – jednak często kompletnie nieadekwatne do sytuacji, czy wydarzenia. Alkohol jest znieczulaczem emocji. Tak jak środki przeciwbólowe – uśmierzają ból (w tym przypadku emocjonalny), jednak niczego nie robią z jego przyczyną, nie rozwiązują żadnego problemu. A gdy alkohol przestaje działać, ten emocjonalny ból wraca, a często też problemy pogłębiają się, bo zamiast szukać rozwiązania, alkoholik tylko uciekł w alkoholowego Matrix’a i nie zrobił nic, a czasem jeszcze te problemy pogłębił, nierzadko też dokładając sobie nowych przez pijane, chaotyczne działania.
„Każdy musi poradzić sobie z alkoholem sam”
Zadajmy sobie proste pytanie: Ile razy próbowaliśmy sobie sami poradzić? Ile razy postanowiliśmy nie stracić kontroli, a wyszło inaczej? A osoby współuzależnione – ile razy Wasze działanie okazały się nieskuteczne, żeby uchronić alkoholika przed nadmiernym piciem?
To przekonanie wynika – w moim odczuciu – przede wszystkim ze wstydu, bo żeby skorzystać z pomocy zewnętrznej, najpierw trzeba przyznać, że brakuje nam wiedzy, zrozumienia problemu, siły, by samodzielnie zapanować nad problem alkoholowym. Nie patrzymy na uzależnienie jak na chorobę, bardziej myślimy o słabości charakteru, braku umiejętności picia itd.
Jakże często słyszymy; „bo pić to trzeba umieć”, „przecież można sobie powiedzieć, że wypije tylko jednego albo dwa”. I kto nam daje te „mądre” rady. Najczęściej Ci, którzy nie mają nawet podstawowego pojęcia o uzależnieniu, a jeszcze częściej Ci, którzy sami piją ryzykownie, a może nawet i są już alkoholikami, jednak nasilenie uzależnienie jest jeszcze na tyle słabe, że nie mają świadomości postępującej utraty kontroli.
Czynnikiem, który bardzo przeszkadza jest przekonanie, że rozwiązanie problemu tkwi w odzyskaniu kontroli nad piciem, a tymczasem jedyną skuteczną metodą w przypadku uzależnienia jest utrzymywanie abstynencji, czyli całkowitej rezygnacji z „ulubionej substancji”. Cele te są w sprzeczności, bo odzyskanie kontroli z góry zakłada możliwość używania alkoholu, a tym samym alkoholik, który chce się nauczyć pić podejmuje ryzyko, że znów – wcześniej czy później – straci kontrolę i wypije dużo więcej, niż sobie postanowił.
Postanowienie powzięte na trzeźwo może być spójne i logiczne, jednak po użyciu alkoholu staje się jedynie bezwartościową deklaracją.
Wytrzeźwieć każdy musi sam, nikt tego za alkoholika nie zrobi, zdobyć wiedzę, teraz w dobie internetu, też można samemu. Ale przełożenie tej wiedzy na siebie, zrozumienie jak działają w praktyce mechanizmy uzależnienia – tego już samemu zrobić się nie da, bo nie ma takiego człowieka, który spojrzałby na siebie obiektywnie. Potrzebne jest spojrzenie z boku, tylko wtedy możemy dostać obraz siebie, a doświadczenia innych mogą pomóc zaleźć odpowiednie rozwiązania.
Co zrobimy z tym obrazem – no to już sami musimy zdecydować!!!
A czy silna wola może pomóc? Większość alkoholików ma bardzo silną wolę!!! Używają jej do tego, żeby pić, mimo wielu dowodów, że pić nie powinni. Czy zatem można używać tego samego narzędzia do odzyskania kontroli? Jakoś to z założenia wydaje się mało realne!
Lepiej jest zatem przestać walczyć, przestać walczyć z alkoholem, uznać, że za każdym razem, gdy sięgnę po pierwszy kieliszek, pierwszego drinka, piwo, lampkę wina, moja silna wola karze mi sięgnąć po kolejny i kolejny, aż do utraty kontroli, choć nie koniecznie musi się to stać od razu, często dzieje się z opóźnieniem.
Stereotypów i mitów na temat alkoholu jest bardzo dużo i niezliczona ilość publikacji powstała już na ten temat: wpływ alkoholu na zdrowie, stereotyp alkoholika jako bezdomnego, bezrobotnego menela leżącego w rowie, częstości picie – że alkoholik musi pić codziennie albo że musi się upić za każdym razem, itd. itp.
Czasem są to przekonania wyniesione z domu, gdzie któraś z bliskich osób nadużywała alkoholu, czasem ze środowiska w którym się obracaliśmy, a czasem są to tylko preteksty mające usprawiedliwić picie, przy jednoczesnym uzasadnieniu, że z alkoholu rezygnować się nie da.
Alkoholik najczęściej głęboko wierzy w swoje przekonania, wypowiada je z dużą pewnością siebie, dlatego potrafi być niezwykle przekonujący i skuteczny w nakłanianiu innych do akceptacji swoich poglądów, głównie osoby współuzależnione.
Wybrałem te, które w mojej subiektywnej ocenie mają kluczowe znaczenie. Bez zmiany tych przekonań poradzenie sobie z problemem alkoholowym wydaje się niemożliwe.
Krzysztof Jaźwiec