Uzależnienie jest chorobą, która wiąże się z emocjami, a konkretnie brakiem umiejętności rozpoznawania, identyfikowania, okazywania własnych emocji. Alkoholik nie potrafi korzystać z funkcji informacyjnych, jakie niosą za sobą emocje, przez co nie potrafi sobie z nimi radzić, a właściwie, to w ogóle nie bardzo wie, co ma z nimi zrobić. Woli je zagłuszać, znieczulać, uciekać od nich w uzależnienie, w pracę, w pasję, w różne aktywności, w cokolwiek, żeby tylko nie czuć, a tym bardziej nie musieć się z nimi utożsamiać.

            Ta trudność bardzo często przekłada się na trudność budowania więzi z innymi ludźmi (żoną/mężem, dziećmi, przyjaciółmi, czy nawet koleżeńskich). Nie koniecznie to znaczy, że alkoholik ucieka w samotność – czasami tak jest, ale równie często zdarza się, że tych ludzi dookoła osoby uzależnionej jest całkiem sporo, a mimo to ma ona często poczucie samotności, czuje się nierozumiana („nikt mnie nie rozumie?, „nie macie pojęcia co czuję, co przeżywam”) i niezależnie od tego, czy jest samotnikiem, czy też osobą towarzyską, rozmawianie o emocjach, okazywanie ich staje się coraz trudniejsze, a chęć ich „neutralizacji” coraz silniejsza.

            Nie dotyczy to tylko przykrych emocji, również komunikowanie emocji tzw pozytywnych staje się dla alkoholika barierą nie do przejścia. Powiedzenie komuś z rodziny „kocham Cię”, „jesteś dla mnie ważny”, „jestem z Ciebie dumny”, czy choćby wyrażenie jakiegoś szczerego komplementu, okazanie zainteresowania czy troski – to wszystko staje się dla alkoholika czymś ponad jego siły, a w miarę rozwoju choroby coraz częściej zastępowane jest wyrażaniem krytyki, oczekiwań, pretensji, wymagań i myślenie o emocjach, jako niepotrzebnym balaście, czymś bardzo mało użytecznym. Alkoholicy to najczęściej bardzo wrażliwi ludzie, jednak mają przekonanie, że nie jest to dobra cecha, a wręcz niekorzystny przejaw słabości!

            Niezależnie od tego, czy te niekorzystne przekonania dotyczące emocji są pierwotne, czy wtórne (powstały przed uzależnieniem, czy w wyniku jego rozwoju), alkoholik cierpi na deficyt bliskości. Z jednej strony bardzo pragnie mieć kogoś bliskiego, kto go rozumie i może wspierać, jednak gdy ten ktoś jest zbyt blisko, traktuje to jako zagrożenie swojej niezależności, boi się oceny, odrzucenia, braku akceptacji, boi się, że odkryje jego słabość, jego wrażliwość, co uruchamia w nim tendencje ucieczkowe i zamykanie się, przed bliskimi najbardziej!!. Łatwiej mu „po pijaku” snuć marzeniowe wizje dotyczące więzi i relacji, prowadzić samemu ze sobą „filozoficzne” dyskusje, niż w realnym świecie spotkać się ze swoimi emocjami i zapytać samego siebie skąd się wzięły i jak można z nich skorzystać.

            O wiele łatwiej jest koncentrować się na problemie, przeżywać po raz kolejny i kolejny trudne historie z przeszłości, niż skoncentrować się na rozwiązaniach, ułatwiających i podnoszących komfort funkcjonowania w teraźniejszości.

Po co tak sobie „dokopuje”?? A no po to, że to zwalnia go z odpowiedzialności, nie musi podejmować decyzji, podejmować działań zmierzających do zmiany.

            A jeśli jeszcze te problemy można ulokować na zewnątrz od siebie, wskazać kogoś, sytuację, wydarzenie jako ich źródło, bardzo chętnie zamieni wszystkie swoje emocje, których nie rozumie, w jedną – poczucie krzywdy, co daje mu całkowite „rozgrzeszenie” i zwalnia z obowiązku podejmowania jakichkolwiek działań.

            Ponieważ alkoholik sam głęboko wierzy w wymyślone przez siebie argumenty, często szuka rozwiązań właśnie poprzez próbę zmiany sytuacji na zewnątrz, szuka nowej partnerki/partnera, zmienia pracę, zmienia miejsce zamieszkania, próbuje zmienić środowisko itd. itp.

Jednak nawet, jeśli przynosi to pozytywny skutek to raczej na krótko, wcześniej czy później okazuje się, że podjęte działania nie rozwiązują podstawowych problemów.

            Nie mogą, bo problem jest w samej osobie uzależnionej i niezależnie od tego, czy przestanie pić, czy też nie – dokąd nie zacznie szukać rozwiązań w sobie, dotąd ani problemy z uzależnieniem, ani z bliskością, budowaniem więzi nie będą się zmieniać – chyba tylko na gorsze!!!

 

                                                                                                           Krzysztof Jaźwiec

                                                                                                        „Strefa Trzeźwości”