Jakiś czas temu napisałem kilka swoich refleksji o emocjach. Teraz chciałbym bliżej się przyjrzeć jednej z nich – złości.

Dlaczego jest postrzegana jako ta negatywna, czy powinniśmy jej unikać?

            Może na początku powiedzmy sobie co wywołuje tę emocję..

Wymienię tu 4 podstawowe czynniki powodujące, że się złościmy:

NIESPRAWIEDLIWOŚĆ – gdy czujemy, że coś jest nie w zgodzie z naszym systemem wartości, kiedy czujemy się niesprawiedliwie potraktowani, czy osądzeni (my lub ktoś dla nas ważny);

NIEMOŻNOŚĆ OSIĄGNIĘCIA CELU – np. frustracja, gdy nie jesteśmy w stanie wykonać zadania, któremu – naszym zdaniem – powinniśmy podołać;

ATAK – nie koniecznie fizyczny, także wtedy, gdy jesteśmy obrażani, gdy ktoś sprawia nam przykrość. Może to być też atak na inną osobę, jeśli napastnik narusza nasze normy moralne;

UTRATA KONTROLI – jeśli straciliśmy kontrolę nad sobą lub nad jakąś sytuacją, czujemy się bezsilni wobec czegoś, na no chcielibyśmy mieć wpływ.

Czytaj dalej …

            Jakiś czas temu napisałem kilka swoich refleksji o emocjach. Teraz chciałbym bliżej się przyjrzeć jednej z nich – złości.

Dlaczego jest postrzegana jako ta negatywna, czy powinniśmy jej unikać?

 

            Może na początku powiedzmy sobie co wywołuje tę emocję..

Wymienię tu 4 podstawowe czynniki powodujące, że się złościmy:

NIESPRAWIEDLIWOŚĆ – gdy czujemy, że coś jest nie w zgodzie z naszym systemem wartości, kiedy czujemy się niesprawiedliwie potraktowani, czy osądzeni (my lub ktoś dla nas ważny);

NIEMOŻNOŚĆ OSIĄGNIĘCIA CELU – np. frustracja, gdy nie jesteśmy w stanie wykonać zadania, któremu – naszym zdaniem – powinniśmy podołać;

ATAK – nie koniecznie fizyczny, także wtedy, gdy jesteśmy obrażani, gdy ktoś sprawia nam przykrość. Może to być też atak na inną osobę, jeśli napastnik narusza nasze normy moralne;

UTRATA KONTROLI – jeśli straciliśmy kontrolę nad sobą lub nad jakąś sytuacją, czujemy się bezsilni wobec czegoś, na no chcielibyśmy mieć wpływ.

 

            Wszystkie te czynniki występują w życiu każdego człowieka wielokrotnie, zatem oczekiwanie, że unikniemy złości jest oczekiwaniem zgoła abstrakcyjnym. Zresztą – co złego w tym, jeśli uświadamiamy sobie, że ktoś przekracza nasze granice, a ktoś inny stawia nam wymagania (albo my sami sobie), których nie możemy albo nie chcemy spełnić?

            Nie w tym rzecz – nie z tego powodu postrzegamy złość jako niepożądaną, wręcz szkodliwą emocję. Sedno tkwi w tym, co zrobimy z naszą złością, jak będziemy ją wyrażać. Właśnie te sposoby wyrażania złości odbierane są jako negatywne albo pozytywne, ale – upraszczając, idąc „na skróty” – właśnie to nasze reagowanie nazywamy złością, choć w rzeczywistości jest to tylko nasza reakcja na nią.

 

            Część ludzi ma tendencję do wycofywania się, są przekonani, że są spokojnymi ludźmi, ba – nawet otoczenie często tak o nich mówi. Mówią: „ja się nie złoszczę, nie kłócę się z nikim, nie mam konfliktów, nie jestem agresywny”. Czy rzeczywiście jest to dowód na niezłoszczenie się? Najczęściej nie!! Na zewnątrz niby spokój, a w środku aż kipi od emocji, co nierzadko wywołuje frustrację, z powodu braku umiejętności wyrażenia swojego zdania, nieumiejętności postawienia granicy. To kipienie zresztą niejednokrotnie sygnalizuje ciało takiej osoby, poprzez różnego rodzaju nerwice, dolegliwości somatyczne, np. bóle głowy, bóle brzucha, skoki ciśnienia, zaburzenia rytmu serca, czasem też kipi tak mocno, że widać to na ciele w postaci zmian skórnych, alergii itp.

Może być też tak, że ten „niespotykanie spokojny człowiek”, gdy już wybuchnie, to jest to od razu furia, niemożliwa do zatrzymania. A ten brak kontroli nad sobą skłania go do jeszcze większego tłumienia swoich emocji!!

 

            Inni reagują na złość wybuchowo, są agresywni, atakują, może nawet stosują przemoc, a chwilę po tym uspokajają się i uważają, że sytuacja wróciła do normy. A skoro oni wrócili do normy, to Ci, którzy doświadczyli ich ataku też natychmiast powinni się uspokoić. Ale zwykle tak nie jest, Jeśli ten wybuch łączy się z agresją i przemocą, powoduje po drugiej stronie lęk, obawę że znów się powtórzy, czy wręcz oczekiwanie na kolejne, wykraczające poza ramy zachowanie. Doświadczający takich reakcji, często bojąc się agresji ukrywają problemy, nie są szczerzy, manipulują, uważając, że w ten sposób uda się uniknąć destrukcyjnego zachowania.

            Natomiast osoba pozwalająca sobie na takie zachowanie, najczęściej myśli, że dobrze radzi sobie ze swoja złością, dobrze – bo szybko. Czy jednak rozwiązuje w ten sposób jakikolwiek problem – najczęściej nie i następnym razem, gdy sytuacja się powtórzy, wybuchnie znowu, często z większą siłą niż poprzednio!

 

            A jak wpływa alkohol na radzenie sobie ze złością – pomaga rozwiązywać problemy?

            Oczywiście, że NIE!!!

            Jedni piją, bo to ich ośmiela, żeby wyrazić swoje zdanie, może nawet agresywnie, a na trzeźwo nigdy by sobie na to nie pozwolili, drudzy wręcz przeciwnie – piją, żeby obniżyć swoje napięcie i „przymknąć oko” na coś, co ich denerwuje, popatrzyć przez różowe okulary na sprawy, których nie umieją rozwiązać.

            Jednym i drugim alkohol służy nie do tego, żeby poradzić sobie ze złością, a raczej do tego, żeby poradzić sobie ze swoją reakcją na nią, natomiast kompletnie uciekają od rzeczywistej przyczyny złości!!

 

            Jak więc poradzić sobie ze złością, jak sprawić, żeby nasza reakcja była akceptowalna i szukać konstruktywnych rozwiązań?

Po pierwsze – trzeba się ZATRZYMAĆ!!! Każdy z nas ma swoje sygnały ostrzegawcze, które pokazują, że zbliżamy się do niebezpiecznej granicy. Musimy nauczyć się rozpoznawać, że właśnie tracimy kontrolę, uświadomić sobie swoją złość;

            Po drugie – OCHŁONĄĆ – przerwać swój schemat, odejść od problemu i zrobić coś, co skutecznie obniży nasze napięcie (pobiegać, porąbać drewno, wziąć prysznic, włączyć ulubioną muzykę, zastosować ćwiczenia oddechowe, wykrzyczeć się w lesie, itd. itp.), odłożyć złoszczącą nas sprawę na kilka minut, kilka godzin, może do następnego dnia!!:

            Gdy już nasz stan emocjonalny wróci do normy należy WŁĄCZYĆ MYŚLENIE. Nie próbujmy tego robić ani w pierwszym, ani w drugim kroku, bo z góry skazane jest to wtedy na niepowodzenie i ryzykujemy, że utrzymanie naszych emocji na wodzy stanie się niemożliwe.

            W tym punkcie musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, na co właściwie się złościmy?

            Może złościmy się na swoich bliskich po przyjściu do domu, bo krzywo na nas spojrzeli albo zupa była za słona, a tymczasem ktoś nadepnął nam na odcisk np. w pracy kilka godzin wcześniej i to powoduje nasze napięcie. A może złościmy się na samych siebie, gdyż na coś zareagowaliśmy w nieodpowiedni lub niewystarczający sposób! Ważne, żeby tego nie formułować w kategoriach personalnych – nie na osobę się złoszczę, ale na jej konkretne zachowanie, nie na sytuację, a na nieumiejętność poradzenia sobie z nią.

            Ostatnim punktem jest ODPOWIEDŹ. Jeśli dajemy się ponieść emocjom, nie jest to odpowiedź, jest to impulsywna reakcja (bez względu na to, czy jest to wybuch, czy wycofanie się), reakcja, która może rodzić konsekwencje w postaci niekontrolowanego zachowania, z którego – delikatnie mówić – nie będziemy dumni.

            Natomiast przemyślana odpowiedź sprzyja znalezieniu rozwiązania, co da nam też większą świadomość i kontrolę nad swoimi emocjami!

Tak więc ZŁOŚĆMY SIĘ KONSTRUKTYWNIE i w akceptowalny sposób!!!

 

                                                                                                            Krzysztof Jaźwiec

                                                                                                          „Strefa Trzeźwości”

           

                                                                                              

 

Kategorie: